Skąd brać pomysły na książkę?

Skąd brać pomysły na książkę?

Skąd brać pomysły na książkę?

Skąd brać pomysły?

Kwestia skąd brać pomysły wydaje się oczywista. A jednak często jestem o to pytana podczas kursu, dlatego uznałam, że problem zasługuje na odrębny wpis. Źródeł inspiracji jest wiele – najpłodniejszym jest naturalnie samo życie. Codzienność, wbrew swojej kiepskiej opinii, przysparza wielu powodów do zdziwień, zachwytów lub wzburzenia. Początki zwykle są proste. Coś pisze się niemal samo, przelewa się w nas i jest. Czujemy, że pisanie jest najbliższą nam formą twórczej ekspresji. Po pierwszych spontanicznych wprawkach pojawia się pytanie, co dalej, o czym pisać. I związane z nim wątpliwości.

Bo wszystko już było.

Bo nic nowego nie wymyślimy.

Bo inni zrobili to lepiej.

Bo …

Król maruder, zwany BoBo®em, ujada głośno. Dzisiaj podzielę się z Wami kilkoma sposobami na uciszenie go.

Życie codzienne adeptów pisania

Wyobraźcie sobie – wyjechaliście na weekend, dzwoni do Was w nocy dozorczyni i poważnym głosem w nagraniu na poczcie głosowej nakazuje natychmiastowy kontakt w bardzo pilnej sprawie. Po rachunku sumienia i wykluczeniu wielu możliwych grzechów, stwierdzacie, że prawdopodobnie zakręciliście dopływ wody do wszystkich mieszkań w pionie. Czyż życie właśnie nie dostarczyło Wam przynajmniej kilku wspaniałych początków? Kto mieszka w bloku ten wie, że zakręcenie sąsiadom wody grozi tym, że z kranów tryśnie potem krew. Ale… czy to na pewno życie napisało ten kryminalny scenariusz? Czy może też do głosu doszła największa sojuszniczka adeptów pisania – wyobraźnia. Bez niej możemy być co najwyżej kronikarzami rzeczywistości. Skrybami. Niewolnikami faktów. Jeśli mamy jej choć kroplę, tematy same nas szukają.

Co by było, gdyby…?

Kluczem do fabularyzowania rzeczywistości jest proste pytanie „co by było, gdyby…”. Co by było, gdyby dozorczyni zadzwoniła z informacją, że z prania za naszym oknem kapie na parapet sąsiadów z dołu lepka czerwona maź? Co by było, gdyby do naszego mieszkania wprowadził się bez naszej wiedzy nowy lokator? A co, gdyby tym lokatorem był poprzedni właściciel lokalu, który nie pamięta, żeby kiedykolwiek go sprzedawał, a już na pewno nie nam? Co by było, gdyby ktoś przywiązał do klamki naszego mieszkania na czwartym piętrze pomalowaną na żółto kozę? Te z pozoru dziecinne ćwiczenia, spełniają jedno zadanie – pomagają przenieść się poza rzeczywistość. Kurczowe trzymanie się rzeczywistości doprowadza do tego, że opisujemy rzeczy zwyczajne w zwyczajny sposób. Odważmy się od czasu do czasu pisać o codzienności inaczej – żeby przywołać tu choćby przemianę Kafkowskiego Gregora Samsy. Ośmielmy się odtworzyć codzienne rytuały w literaturze tak, by ujawnić ich opresyjny charakter.

Może, nie zakładam, że akurat w tym gronie, ale może jednak, znajdzie się ktoś, kto powie – w moim życiu nic się nie dzieje. Nic ciekawego. Nie ma z czego czerpać inspiracji. To takie życie, z którego wyprowadzili się nawet sąsiedzi. Pozakręcali swoje kurki i pojechali na wakacje. Dozorczyni też. Wtedy sprawa robi się nieco trudniejsza. Należy uruchomić to, co nosimy w sobie. Wspomnienia. Marzenia. Lęki. Prawdopodobnie (często z powodu rutyny, przepracowania, zadań wymagających dużego zaangażowania w opiekę nad innymi) przejściowo nie rejestrujemy bodźców z zewnątrz. Jednak nawet to nasze „nic” jakoś na nas wpływa – może frustruje, może cieszy, może przeraża, może paraliżuje, a może mobilizuje. Wciąż ze stojącej za pozorną próżnią iskierki uważny autor jest w stanie wyczarować cały świat.

Jak wprawić wyobraźnie w ruch? Baw się i graj.

Poza wspomnianym pytaniem „co by było gdyby…?” jest szereg innych ćwiczeń (nazwijmy je grami lub zabawami, w końcu czy nie przyjemniej jest grać i bawić się, niż nieustannie coś ćwiczyć!), które pomagają nam wprowadzić wyobraźnię w ruch i stworzyć początki inspirujących historii.

Po pierwsze – prasa. Zrób prasówkę inaczej – przejrzyj gazety, czytając tylko tytuły – zastanów się, jakie opowieści mogą się pod nimi kryć?

Po drugie – książki – przestaw historię lubianej lub ostatnio czytanej książki na inne tory, spraw, by potoczyła się zupełnie inaczej. Osadź bohatera w innym otoczeniu i zastanów się, co z tego wyniknie? Przenieś go do innej epoki, ale pozostaw ten sam dylemat.

Po trzecie – kości opowieści – rzucaj kośćmi i układaj historie. Z dziećmi, rodziną, znajomymi, podczas podróży.

Po czwarte – prasówka – wersja druga. Zakreśl w gazecie pięć przypadkowych wyrazów i umieść je w jednym zdaniu. Dopisz do tego jednostronicową historię. Zobaczysz, to, co powstanie, nie będzie przypadkowe, lecz Twoje.

Po piąte – zajrzyj do książki autora, którego styl sobie cenisz. Wybierz na chybił trafił jedno zdanie i niech się poniesie. Dokąd? Sprawdź.

Po szóste – zmysły – mamy pięć podstawowych, nastaw się na pracę z każdym z nich jednego dnia – w poniedziałek wąchaj, we wtorek smakuj, w środę dotykaj, w czwartek słuchaj, podsłuchuj, usłysz. Poczuj. Przez cały tydzień patrz.

I pisz, czyli po siódme – załóż notes. Na początek wystarczy zwykły szesnastostronicowy zeszyt, żeby nie onieśmielał twardą pozłacaną okładką i objętością. Gwarantuję, że po tygodniu takich ćwiczeń nie starczy w nim miejsca na pomysły.

Jeśli jednak wszystkie rady zawiodą, następnym razem pogadaj z dozorczynią. Te to znają miliony opowieści. Może w jednej z nich rozpoznasz siebie i przekonasz się, jaką siłę ma wyobraźnia.

Alina Krzywiec

 

Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.

Teksty są w nas 

Razem przeciw prokrastynacji

Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać

Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować

Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż

Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów

Po co pisarzowi notes?

Jak odpoczywają pisarze

Dlaczego pisarze powinni czytać książki?

Tajniki narracji

Tajniki narracji, część druga

Pisarz na huśtawce

Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu

Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania

Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie

Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie

Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1

Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2

Jak napisać scenę jazdy samochodem?

Poważna sprawa, ten śmiech!

Podprowadzenie

Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek

Sekrety i kłamstwa

Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach

6 Comments
  • Arek

    6 kwietnia 2016 at 11:39 Odpowiedz

    “Jeśli jednak wszystkie rady zawiodą”
    porzuć myślenie o pisaniu 😉

    • Alina Krzywiec

      11 kwietnia 2016 at 21:45 Odpowiedz

      Po co od razu rezygnować :). Można poszukać alternatywnych sposobów przywołania weny. Najeść się w wannie jabłek jak Agata Christie, poganiać motyle jak Vladimir Nabokov, rozebrać się do naga jak Victor Hugo albo włożyć kimono jak Joanna Bator, pisać z zasłoniętymi oczami na komputerze odciętym od Internetu jak Jonathan Franzen itd. Dziękuję za komentarz.

  • Magda

    7 kwietnia 2016 at 19:03 Odpowiedz

    W kości opowieści gramy z dziećmi, mamy kilka wersji kostek. Polecam już dla nawet bardzo małych dzieci – ich wyobraźnia mnie zachwyca. Fajne porady rozwijające kreatywność. :) Postaram się kilka z nich wykorzystać. U mnie znacznie gorzej z czasem na takie kreatywne zabawy w pisanie…

    • Alina Krzywiec

      11 kwietnia 2016 at 21:59 Odpowiedz

      Tez zauważyłam, że dzieci są w tej grze swobodniejsze, nie boją się nieprawdopodobnych rozwiązań, mają oryginalne skojarzenia, w pełni się angażują. Życzę wielu przyjemnie spędzonych w ten sposób chwil i niech się okażą na tyle inspirujące, że i ten czas na pisanie uda się wygospodarować. Pozdrawiam.

  • Maciej

    15 listopada 2017 at 11:25 Odpowiedz

    Ja ze swojej strony polecam tworzenie historii (i postaci) poprzez rzuty zwyczajną kostką do gry – oczywiście jako ćwiczenie na wyobraźnię.
    Jak to działa? Tworząc historię rzucam kością 1 – 2 razy na scenę. Zakładam sobie albo specyficzne zdarzenie na każdy wynik albo, o wiele częściej, im niższy wynik, tym gorzej układa się sytuacja dla bohatera.
    Na przykład – załóżmy, że tworzymy historię kryminalną. Wykreowaliśmy i przedstawiliśmy bohatera, który wchodzi po raz pierwszy na miejsce zbrodni. Rzut kostką – 2. Stanie się coś nieszczęśliwego dla bohatera – np. odwracając się by powiedzieć coś do partnera zrzuca ze stołu słoiczek z musztardą, który spada na jakiś znaczący dowód niszcząc go doszczętnie. Następna scena – bohater został wezwany do swojego szefa by wyjaśnić sytuację – rzut kością 3 (stabilizacja sytuacji) – szef jest wściekły, ale nie zamierza karać bohatera. Nie odnaleziono dodatkowych dowodów, ale (rzut kością 6 – coś bardzo pozytywnego) sąsiad widział wybiegającego z domu, zamaskowanego mężczyznę, który odjechał srebrnym kabrioletem.
    I tak dalej i tak dalej.
    Podobnie można tworzyć postać. Na przykład :
    Rzut na płeć (parzyste to kobieta, nieparzyste mężczyzna) – 4 – kobieta
    Rzut na wiek – 3 – wiek “średni”, np. około 30 lat.
    Rzut na wygląd – 3 – przeciętna uroda, niewyróżniająca się – tutaj można popuścić wodze fantazji 😉
    I cechy postaci podobnie :
    Rzut na charyzmę – 5 – poczucie humoru, błyskotliwość, umiejętność przemawiania. Tutaj można się zastanowić skąd one się wzięły, jak bohaterka z nich korzysta. Może jest politykiem, prawnikiem, działaczem społecznym? Jak to ustalić? Może np. bogactwem
    Rzut na bogactwo – 2 – uboga osoba obdarzona charyzmą. Dlaczego nie wykorzystuje swojej charyzmy, by piąć się na szczyt? Może dlatego, że nie otrzymała takiej szansy i pracuje w niesatysfakcjonującym zawodzie, którego nie zmieni, bo :
    Rzut na ambicję – 1 – … nie ma ambicji do zmiany.
    I tak dalej. Rysuje się profil, któremu trzeba nadać jakieś tło, wiadomo, stworzyć historię postaci itd.

    Takiego bohatera trzeba umieścić w jakieś sytuacji która będzie… rzut na sytuację bohatera… 6. Czyli bohater nagle dostaje jakąś wspaniałą wiadomość, która rzuca go w wir zdarzeń..
    I tak dalej. Świetna zabawa, polecam! 😉

  • Magdalena

    6 czerwca 2018 at 07:37 Odpowiedz

    O to wlasnie mi chodzilo, o podpowiedzi jak sie do tego zabrac :)
    Pieknie sie czyta to co Pani pisze. Pozdrawiam

Napisz komentarz

CLOSE
CLOSE