Piraci na Karaiby, czyli bezpieczeństwo przede wszystkim. Recenzja książki Eweliny Matuszkiewicz „Wieża samotności”

WS_3d

Piraci na Karaiby, czyli bezpieczeństwo przede wszystkim. Recenzja książki Eweliny Matuszkiewicz „Wieża samotności”

W Polsce co roku na przejściach dla pieszych ginie kilkaset osób. I, niestety, liczba ta wykazuje tendencję rosnącą. Ewelina Matuszkiewicz w książce „Wieża samotności”, czwartym już tomie z serii kozienickiej, uczyniła z tego faktu oś fabuły.

Siedmioletni Maciuś, jadący na rowerze pod opieką dziadka, ginie na pasach potrącony przez nowiutkie audi R8. Za kierownicą siedzi, znany już z podobnych „wyczynów”, syn bogatego tatusia, lokalnego biznesmena. Natalia Koziołek, prawniczka i właścicielka jednej z kancelarii prawnych w Kozienicach, staje się świadkiem zdarzenia.

W „Wieży samotności” pojawiają się postacie znane czytelnikowi z poprzednich tomów. Jest więc Maja, świeżo upieczona mama, policjant Mario i ich córeczka Misia. Kaśka, Piotr i „urocza” Konstancja, która rozbiła ich małżeństwo. A pomiędzy nimi Filip, syn, który wybrał zawód aktora. Adam i Ewa Lenarczyk, rodzice bliźniąt w wieku szkolnym. Fryzjer Antonio i Jolanta, właścicielka zakłady fryzjerskiego. Ambasadorki metamorfoz: Kasia Lenarczyk, Jagoda Marszałek, Ewa Lenarczyk. Czy zmiana fryzury może przestawić człowieka na inne myślenie, popchnąć go do działania, na nowy tor?

To człowiek tworzy metamorfozy”

Każdy z bohaterów ma swoją własną wieżę samotności, w której zamyka się sam lub, w której więzi go los. Trudy macierzyństwa, powtarzalna do bólu codzienność, starania o zapewnienie dziecku tego, czego potrzebuje najbardziej, opieki i miłości. I, jak to bywa, często własnym kosztem. Zdrada i samotność w związku. Oddalenie bliskich sobie niegdyś osób. Życie wyobrażeniami. Egoizm, gdy pasja zamienia się w przysłowiowy gwóźdź do trumny wieloletniego związku. Praca, która nie do końca sprawdza się w praktyce. Marzenia, mniej lub bardziej realne. Stare tajemnice, które rzucają coraz dłuższy cień, w te mroczne, październikowe dni. Czy bohaterom uda się opuścić swoje wieże bez uszkodzenia ciała i duszy, bez zranienia innych?

Jestem dłużniczką trzech książek o macierzyństwie” pisze w posłowiu Autorka – i, choć dodaje, że powieść nie jest poradnikiem o odżywianiu i wychowaniu dzieci jednak sprawy te zajmują w książce wiele miejsca. Ewelina Matuszkiewicz nie demonizuje macierzyństwa ani go nie koloryzuje. Pokazuje takie, jakim jest naprawdę, pięknym i ciężkim zarazem. Rodzicielstwo zmienia ludzi, testuje ich charaktery, uskrzydla lub czyni nieodpowiedzialnymi. Samo życie…

Spod przejrzystej tafli uczciwości policji wyłazi brudny pysk korupcji”

Natalia uważa za swój obowiązek zeznawać na policji i opowiedzieć o wypadku i o tym, co widziała. Sprawa jednak okazuje się nie taka prosta. Rozpoczyna się manipulacja dowodami, które dematerializują się, rozpływają w powietrzu, jakby usuwała je niewidzialna ręka. Zastraszyć przekupić – oto przepis na uchylenie się od odpowiedzialności za zbrodniczy czyn. Kiedy dochodzi do kradzieży dokumentów z posterunku policji jest już pewne, że kozienicka ośmiornica ma wiele macek. I chociaż ręka rękę myje w ostateczności wszystkie one stają się brudne.

Nie zmienisz świata. Nic to nie da, tylko zderzysz się z cynizmem, krętactwem, zwykłym chamstwem. Możesz jedynie (…) ograniczać szkody”

Mataczenie w śledztwie? I na to znajdzie się sposób. Potrzeba odwagi, wspierania się nawzajem i …dobrego pomysłu. Nawet, gdy czasami pójście do przodu oznacza cofnięcie się o krok. Czy uda się wymierzyć sprawiedliwość i ukarać sprawcę? I jaką cenę za to przyjdzie zapłacić?

To, że możesz starać się z całych sił, a to i tak nie wystarczy”

Po tragicznej śmierci małego Maciusia nic już nie będzie w Kozienicach takie samo. Ludzie stają się przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa swoich dzieci. Nie tylko słowem, ale przede wszystkim czynem próbują wprowadzać w życie hasło safety first czyli bezpieczeństwo przede wszystkim.

Nie da się nad wszystkim zapanować, niektóre rzeczy są poza naszą kontrolą. Choćbyśmy nie wiem jak się starali nie zapobiegniemy im. Co nie oznacza, że nie mamy się starać… 

Przeczytaj wywiad z autorką
Autorka recenzji Margota Kott – ma w sobie coś z kota, lubi chodzić własnymi drogami. Jest niezrzeszoną indywidualistką. Czyta, pisze, recenzuje. Nieodmiennie, od lat zakochana w niesamowitym człowieku -Sherlocku Holmesie. Kiedyś marzyła się jej praca w policyjnym laboratorium, chciała być detektywem, a nawet pracownikiem trupiej farmy w USA. Rzeczywistość okazała się jednak dużo barwniejsza. Ma kilka zawodów, a na kartach książek może być tym, kim chce. Nie cierpi przeciętności, organicznie się nią brzydzi. Przeciętne uczucia nudzą ją, zarówno jako czytelniczkę, jak i pisarkę. W grę wchodzą tylko skrajne emocje!!!

Napisz komentarz

CLOSE
CLOSE