„Cholernie wymęczyła mnie ta książka” – wywiad z Bartoszem Szczygielskim

bartosz szczygielski

„Cholernie wymęczyła mnie ta książka” – wywiad z Bartoszem Szczygielskim

Thriller psychologiczny „Krok trzeci” (Wydawnictwo W.A.B.) naszego absolwenta Bartosza Szczygielskiego dostarcza mocnych wrażeń. Może też dostarczyć wrażeń głębokich, o ile czytelnik zechce dojrzeć znaczeniową złożoność powieści, która jej Autora kosztowała mnóstwo psychicznego wysiłku. O mierzeniu się z własnymi demonami podczas pisania, oraniu mózgów odbiorców i kobiecości z Bartoszem Szczygielskim rozmawiała Paulina Stoparek.

fot. Kuba Celej dla Wydawnictwo W.A.B.

Paulina Stoparek: Gdy mniej więcej rok temu rozmawiałam z Tobą przy okazji premiery powieści „Serce”, wspomniałeś o jej istocie na tle swoich wcześniejszych literackich dokonań. Z kolei o „Kroku trzecim” piszesz na swoim fanpejdżu, że bardzo poturbował Cię psychicznie. Co dokładnie masz na myśli?

Bartosz Szczygielski: Cholernie wymęczyła mnie ta książka podczas pisania, bo wymagała ode mnie zmierzenia się ze swoimi „demonami”. Nie jest łatwo rozprawić się z samym sobą, a potem jeszcze zasiąść do pisania i udawać, że nic się nie stało. Niektóre sceny w „Kroku trzecim” sprawiały, że musiałem odetchnąć. Odpuścić na kilka dni, poukładać sobie w głowie i zwyczajnie odpocząć. Na szczęście odbiór czytelników pokazuje, że tego zmęczenia psychicznego w powieści nie widać.

P.S.: „Krok trzeci” to nie książka dla osób o delikatnej psychice?

B.S.: Myślę, że nie jest to książka dla tych, którzy przeskakują po powierzchni. Jeżeli masz słabą psychikę, to generalnie raczej nie sięgasz po thrillery czy kryminały, a czytasz coś innego. „Krok trzeci” jest mocną powieścią, tego nie zamierzam ukrywać, ale jest też książką, która wiele chowa pomiędzy wierszami. Sama zagadka, tajemnica czy jakkolwiek by to nazwać – to jedynie jedna z warstw. Patrząc tylko na nią, można wiele stracić.

P.S.: Lubisz to? Przeczołgiwać i orać mózgi nie tylko swoich bohaterów, lecz także odbiorców?

B.S.: Zdecydowanie to jedno z moich ulubionych zajęć. Czyż nie od tego jest literatura? Nawet ta ocierająca się o stricte rozrywkową może na czytelnika wpływać, a ja chcę na niego wpływać. Jeżeli to oznacza, że mam go przeczołgać po najgorszych koszmarach, to trudno.

P.S.: A dużo dostajesz informacji zwrotnych od czytelników? Dzielą się z Tobą emocjami, które wywołują w nich Twoje powieści? Dużo mają pytań?

B.S.: Tak, chętnie się dzielą wrażeniami. Często w swoich postach na Instagramie, ale czasem i w wiadomościach prywatnych. Pytań mają niewiele, ale jak już się pojawiają, to zaskakują mnie swoją wnikliwością. Lubię ten rodzaj kontaktu, bo to oznacza, że nie piszę „w pustkę”.

P.S.: Nie, zdecydowanie nie. I „Krok trzeci” niewątpliwie także wzbudzi sporo emocji. Według mnie to Twoja najbardziej rozwinięta w tematyce ludzkiej psychiki i procesu przeżywania traumatycznych doświadczeń powieść. Jak narodził się pomysł na zawiązanie akcji i poprowadzenia postaci?

B.S.: Od pierwszego zdania. „Lubiła kochankę męża”. Trzy słowa, a każde z nich, jeżeli się je ze sobą zestawi, brzmi nieprawdopodobnie. Jak można lubić kochankę? Na dodatek naszego męża? A jak złączymy pierwszy i ostatni wyraz, wychodzi nam, że Magda swojego męża po prostu lubiła. Od tego zdania się zaczęło i wokół niego powstał cały pomysł, a wymyśliłem je jadąc samochodem po autostradzie.

P.S.: Podczas wywiadu przeprowadzonego przy okazji premiery „Serca” powiedziałeś, że „początek i koniec całej opowieści powstał dawno i pozostał niezmieniony do samego końca”. Z „Krokiem trzecim” było podobnie?

B.S.: Było trochę zmian po drodze, ale finał pozostał względnie w tym samym stanie, jak go sobie wymyśliłem na początku. Pomysł przetrwał wszystkie moje wewnętrzne walki, choć nie było łatwo. Miałem dużo obaw, ale chyba się udało.

P.S.: Odkąd pamiętam, masz dużo obaw. Może to właśnie sprawia, że Twoje powieści są tak dopracowane i mają wręcz pieczołowicie wyrzeźbione konstrukcje – aby czasem nikt się do czegoś nie przyczepił [śmiech]. Pamiętam także, że w Twoich książkach od zawsze ważne były – daleko ważniejsze od mężczyzn – kobiece bohaterki. Mimo że głównym bohaterem cyklu jest policjant Gabriel Byś, motoryka akcji, zwłaszcza w finale, w większej mierze zależy od prostytutki Kaśki Sokół. Nie inaczej jest teraz. Powiedziałabym, że w „Kroku trzecim” tę tendencję jeszcze wzmocniłeś, wznosząc możliwości kobiecej umysłowości i wrażliwości na wyżyny, w przeciwieństwie do umysłu bohatera męskiego. To literackie przełożenie Twoich poglądów czy zbieg okoliczności?

B.S.: Uważam, że w kobietach drzemie niesamowita moc. Siła, której nie zawsze są świadome. Przyzwyczailiśmy się już do tego, jak wygląda męski bohater. Takich archetypów mamy na pęczki, więc warto spojrzeć na tą o wiele bardziej złożoną oraz interesującą część społeczeństwa.

fot. Kuba Celej dla Wydawnictwo W.A.B.

P.S.: Wolałbyś być kobietą?

B.S.: Podejrzewam, że mógłbym sobie z tym nie poradzić.

P.S.: Podobnie jak w przypadku trylogii pruszkowskiej intryga „Kroku trzeciego” jest niezwykle fikuśna, jak może pamiętasz, po skończonej lekturze miałam do Ciebie mnóstwo pytań. Nie miewasz obaw, że przeciętny czytelnik jest na Twoje powieści… cóż… za głupi?

B.S.: Czytelnik zrozumie to, co chce z moich książek zrozumieć. Jeżeli interesuje go tylko kwestia czysto kryminalna, to trudno. Wiele traci, ale mimo wszystko nie uważam, że kiedy będzie prześlizgiwał się po powierzchni, to książki nie zrozumie. Pewnie mu się nie spodoba i już więcej po moją powieść nie sięgnie. Mogę z tym żyć.

P.S.: Takich kombinacji i pisania innego niż tylko „po powierzchni” można się nauczyć na kursach pisarskich w „Maszynie do Pisania”, których jesteś absolwentem, czy to wyłącznie Twoja głowa?

B.S.: Kursy pomagają wiele ułożyć sobie w głowie. Pokazują pewne drogi, ale fabułę musisz wymyślić samodzielnie, bo nikt tego za ciebie nie zrobi. No chyba, że komuś nie zależy na historii, ale jedynie na tym, by napisać książkę. Tylko po co tak pisać?

P.S.: Sam nie chciałbyś poprowadzić takich twórczych warsztatów i uczyć spragnionych wiedzy i chłonnych umysłów pisarskiego fachu? Na spotkaniach autorskich brylujesz, masz gadane i odpowiednią elokwencję… Czułbyś się na siłach?

B.S.: Prowadziłem kilka wykładów, gdzie poruszałem też tematy dotyczące samego pisania. Trudno mi ocenić, czy podołałbym takiemu zadaniu, bo jeszcze nikt mi go nie zaproponował. Za to chętnie bym spróbował.

P.S.: „Krok trzeci” to powieść całkowicie samodzielna, nieprzynależna do żadnego cyklu. Więc tym bardziej niczym smok czekający na dziewicę pytam: jakie masz plany pisarskie?

B.S.: Powiem tylko tyle, że plany mam ambitne i mam nadzieję, że na planach się nie skończy. Chwycę czytelnika za ramiona i mocno nim potrząsnę, ale tak, żeby się nie wyrywał, a prosił o więcej.

P.S.: O kurczę… Po takiej odpowiedzi reakcja typu „czekam z niecierpliwością” wydaje mi się wręcz niestosowna. Natomiast z całego serca życzę, by plany przeszły w czyny, a czyny – w pisarski sukces.

“Krok trzeci” ukazał się 29 stycznia 2020 r. nakładem Wydawnictwa W.A.B.
Więcej o książce >>

Paulina Stoparek – z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)

Napisz komentarz

CLOSE
CLOSE