Zejście na dno ciemności własnego umysłu

Haruki Murakami

Zejście na dno ciemności własnego umysłu

Haruki Murakami to jedna z najważniejszych postaci światowej literatury. Czytelnicy zachwycają się jego stylem, oryginalnością i niezwykłym darem przenoszenia nas w delikatny i przedziwny powieściowy świat, swoistej kroniki ptaka nakręcacza współczesnej rzeczywistości. Ale Murakami to nie tylko powieściopisarz, jest również eseistą, i to intrygującym. Przykładem jego twórczości eseistycznej jest książka „Zawód powieściopisarz”, wydana w Polsce przez wydawnictwo Muza.
Pozycja ta z wielu względów zaskakuje. Z jednej strony czytelnicy znajdą w niej rozważania na temat nagród literackich, wątki biograficzne, zwłaszcza te dotyczące początków pisania autora, jego wspomnienia rozmów z czytelnikami w trakcie przeróżnych odczytów czy spotkań, wszystko to mocno osadzone w zupełnie innej niż nasza kulturze, co jest bardzo interesujące i… pouczające, a z drugiej strony mamy przemyślenia natury stricte pisarskiej, dowodzące tego, jak wiele potrzeba cierpliwości i pracy, by się w zawodzie powieściopisarza odnaleźć, czy w ogóle go uprawiać. Ze względu na te ostatnie wątki książka ta jest nie do przecenienia dla każdego adepta pisarstwa. Uczy bowiem właściwego podejścia do tworzenia, wydawania i promowania się, bo – jak to ujął autor – „[…] chociaż łatwo jest wejść na ring, niełatwo jest długo się na nim utrzymać. Powieściopisarze dobrze to rozumieją. Nietrudno napisać jedną czy dwie książki, lecz pisanie przez wiele lat, życie z pisania, przetrwanie jako zawodowy pisarz jest prawie niemożliwe” (s. 11—12).
Od czego to przetrwanie zależy? Według Murakamiego podstawą powodzenia danego autora jest odnalezienie przez niego własnego oryginalnego stylu (s. 42). Długo opisuje on, w jaki sposób pracował nad własnym, jak uczył się go, tłumacząc własne teksty na angielski, a potem z powrotem na japoński, by wypracować oszczędny, nie do podrobienia indywidualny sposób pisania. „Co to jest oryginalność? – pyta. – Na to pytanie bardzo trudno odpowiedzieć. Czym jest oryginalność w dziele sztuki? Jakie warunki musi spełniać dzieło, żeby zostało uznane za oryginalne? Kiedy człowiek staje przed tym problemem, stara się go zgłębić, ale im więcej się zastanawia, tym mniej rozumie” (s. 75). Być może dlatego, że tajemnica oryginalności, tajemnica stworzenia własnego stylu tkwi w poczuciu wolności. „Jeśli w moich powieściach jest jakaś oryginalność, sądzę, że zrodziła się z wolności” (s. 94) – zaznacza Murakami. Jeśli autor jest odważny, czuje potrzebę przekraczania ograniczeń, znajdzie własną niepowtarzalną drogę. Być może eksperymentując, być może spędzając długie godziny na cyzelowaniu i poprawianiu każdego słowa, być może dzięki uchwyceniu jakiegoś rytmu, którego wcześniej nikt nie dostrzegł… Każda droga jest właściwa. Ważne, by poszukiwać i nie poddawać się.
To nie jest jednorazowa iluminacja, to długotrwały proces. Murakami podkreśla, że aby być oryginalnym, trzeba mieć: własny styl, umieć ciągle ulepszać ten styl i sprawić, że stanie się on standardem, inspiracją dla innych (s. 84—85).
Jednak aby samemu być inspiracją dla innych, trzeba nieustannie jej szukać dla siebie. Jedno z najistotniejszych stwierdzeń „Zawodu…” brzmi: „[…] czytanie to najważniejszy instruktaż pisania powieści, instruktaż, którego nie powinno zabraknąć” (s. 102). Powie ktoś, że to banalne, ale nie zmienia to faktu, że czytanie jest podstawą pisania. Nikt nie pisze w próżni, literatura karmi się literaturą, a człowiek, który nie czyta, nigdy nie stworzy dobrej powieści.
Drugą istotną sprawą w pisaniu jest gromadzenie wspomnień, notatek, szczegółów. Murakami pisze: „[…] umysł, a przynajmniej mój umysł, jest wyposażony w taką dużą szafkę. Jej szuflady wypchane są informacjami w formie wspomnień. Jedne szuflady są duże, inne małe. W niektórych są ukryte schowki. Podczas pisania powieści w razie potrzeby wybieram odpowiednią szufladę, wyciągam z niej materiały i wykorzystuję je jako część opowieści. […] Wspomnienia na co dzień zapomniane, naturalnie i łatwo ożywają. To bardzo przyjemne uczucie, kiedy umysł osiąga taki nieskrępowany stan” (s. 109). Twórczym tworzywem staje się więc samo życie, otaczający ludzie, ich losy. Pisarz musi być zatem dobrym, chłonnym obserwatorem, umiejącym z zapamiętanego przelotnie drobiazgu uczynić literaturę. Jak to pisze Murakami, pisarz to taki gatunek człowieka, który celowo zmienia „rzeczy niepotrzebne w potrzebne” (s. 18), w pożądane przez czytelnika.
Niecierpliwość jest wrogiem pisarza. Całe życie Murakamiego dowodzi, że nie ma nic ważniejszego niż zrozumienie roli czasu w pisaniu, redagowaniu własnych tekstów czy pracy nad nimi z innymi osobami. Szczególnie warte zapamiętania jest jego stwierdzenie, że „podczas pisania długiej powieści oczywiście ważny jest czas pracy, ale równie ważny jest czas, kiedy nic się nie robi” (s. 136). Dlaczego? Dlatego, że trzeba umieć spojrzeć na powieść innym okiem, dać dojrzeć w sobie tekstowi, jakby zapominając o nim, by móc go potem ujrzeć w nowym świetle. Zwyczajnie odpocząć od niego. Może, by lepiej zrozumieć, lepiej napisać? A być może po to, by uwolnić umysł i móc zejść w głąb siebie…
„Głównym zadaniem pisarza jest opowiadanie historii – pisze Murakami. – A opowiadanie historii oznacza między innymi zejście w głąb własnej świadomości. Zejście na dno ciemności własnego umysłu. Tak samo przy budowaniu wysokiego budynku konieczny jest odpowiednio głęboki fundament. Im bardziej zawikłana jest opowieść, tym cięższa i bardziej nieprzenikniona staje się owa ciemność” (s. 165—166). Z niej właśnie wyłania się oryginalna twórczość.

Jolanta Świetlikowska

H. Murakami, Zawód powieściopisarz, przeł. A. Zielińska-Elliott, Warszawa: Muza 2017.

Napisz komentarz

CLOSE
CLOSE