Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować

Jak pisać dialogi w książkach?

Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować

Widziałam niedawno żart rysunkowy, w którym kobieta pyta mężczyznę, skąd w Polsce tak niski przyrost naturalny, a ten odpowiada, że to pewnie efekt akcji „Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”.

Było to tuż po opublikowaniu wyników badań czytelnictwa Biblioteki Narodowej, najgorszych od 1992 roku. Nie zamierzam tu biadolić nad miłością Polaków do słowa drukowanego. Rysunek przypomniał mi za to czasy nastoletnie, kiedy to na randkach rozmawiało się przede wszystkim o książkach. Nie to, żeby zawsze o tych przeczytanych, często natomiast o tych wywołujących skandal, modnych, nagradzanych, na temat których po prostu trzeba było mieć jakieś zdanie. Tego wymagało obycie towarzyskie i odrobina inteligenckiego snobizmu, dzięki której mieliśmy wrażenie, że świat leży nam u stóp. Adorator nieczytający nie miał zatem szans, bo cóż to za randka, podczas której nie pada ani jedna sensowna wypowiedź? Taka, która ujawnia nam światopogląd rozmówcy, jego fascynacje i lęki, nie mówcie mi, że to bez znaczenia, czy ktoś zaczytuje się w serii z tygrysem na okładce, w relacjach podróżników, w klasyce rosyjskiej w oryginale? Powiedz mi, co czytasz, a powiem ci, kim jesteś.

Ucho pisarza

Podobnie jest z dialogami w książce. Powieść z drętwymi dialogami jest jak kurtuazyjna rozmowa na nieudanej randce, z której nie wypada zerwać się od razu. Dlatego czytamy kilka stron, kilkanaście, ci najwytrwalsi nawet do końca, ale nie opuszcza nas znudzenie. Jeśli bowiem jest coś, co przy dobrym wykonaniu może ożywić najsłabszą fabułę, a przy złym położyć najlepiej wymyśloną intrygę, to są to właśnie dialogi.

Znajomy redaktor zdradził, że od partii dialogowych zaczyna czytanie nadesłanych propozycji. To w nich ponoć ujawnia się ucho utalentowanego autora. Jeśli nie macie naturalnej zdolności pisania przekonujących i żywych dialogów, i tak mam dla was dobrą wiadomość – dialogi na etapie samodzielnej redakcji książki dużo łatwiej poprawić niż słabą konstrukcję bohatera, scen, czy fabuły. Jak się do tego zabrać? Warto zacząć od przeczytania ich na głos. Już podczas tego prostego zabiegu ujawnią się podstawowe mankamenty warsztatu.

Jak sprawdzić, czy dialogi są dobre?

Po pierwsze, pamiętać należy, że rozmowa toczy się między postaciami, z których każda ma odrębną osobowość, podkreśloną w sposobie wypowiadania się. Zindywidualizowany język to podstawa, o której autorzy często zapominają, koncentrując się na treści, jaką mają do przekazania. Jeśli sama zaczynasz się gubić, która z postaci jest przy głosie, ponieważ wszystkie brzmią tak podobnie, nie licz na to, że połapie się w tym czytelnik. Prawdziwy kłopot zaczyna się wtedy, gdy słabej indywidualizacji języka towarzyszy brak atrybucji dialogu, czyli czasowników typu „rzekł”, „powiedział” itp. Zadbajmy o komfort naszych czytelników szczególnie wtedy, gdy rozmówców jest więcej niż dwoje. Ogołocony z atrybucji dialogu zapis rozmowy przypomina programy radiowe z udziałem polityków różnych opcji, którzy nawzajem się zagłuszają. Szum informacyjny, jaki przy tym powstaje wyklucza zrozumienie treści. Zatem bezwzględnie zasada numer jeden brzmi – wyposażamy postaci w charakterystyczny, typowy dla nich język i stosujemy atrybucje dialogu.  

Po drugie – nie ma nic bardziej irytującego niż dialogi, w których rozmowa bohaterów to w rzeczywistości przemowa autora do czytelnika. Autor, ustami bohaterów, podaje czytelnikowi na tacy obszerne backstory, rozwlekle i dogłębnie analizuje ich obecną sytuację, nachalnie antycypuje ich dalsze losy. Jeśli masz kłopot z ich rozpoznaniem, zwróć uwagę na dwie rzeczy – na długość wypowiedzi i na wtrącenia typu: „jak zapewne wiesz”, „jak już ci mówiłam”, „przecież pamiętasz, że”, „chcę ci przypomnieć, jak” itp. poprzedzające wyliczenie faktów, których czytelnik musi twoim zdaniem być świadomy. Czasem autor tak bardzo boi się, że czytelnik przeoczy jakąś informację, że także w atrybucjach dialogu, poprzez użycie przysłówków, dodatkowo podkreśla intencję wypowiedzi. To obraża inteligencję czytelników. Naprawdę. Jeśli piszemy: „powiedział ironicznie”, niech ironia będzie czytelna sama przez się w wypowiedzi, w ruchu scenicznym, poprzez kontekst. Jeśli „spytała troskliwie”, niech się ta troska również przejawi w treści pytania. Taki dialog typu przemowa zabija powieść jak nadgorliwy, zbyt rozmowny kelner atmosferę na randce.

Po trzecie – najważniejsze w dialogu jest nie to, co zostało powiedziane, lecz to, jak. Ponieważ zwykle to poprzez sposób wypowiedzi odczytujemy intencję mówiącego. Przykład z życia – niedawno córka powiedziała, że mnie kocha. Zanurzona w lekturze, nie zareagowałam. Ponowiła więc swoje wyznanie i spytała, czy ją słyszałam. – Tak – odparłam – poinformowałaś mnie właśnie, że podlewałaś kwiatki, woda przelała się z doniczki na parapet i leci ciurkiem na podłogę. Kocham cię – dwa słowa, ile razy wypowiedziane, tyle znaczeń.

Dobre dialogi to właśnie te z podtekstem. Najciekawsze są te, w których bohater przemilcza coś, o czym myśli lub mówi coś, czego nie myśli. Dajmy szansę milczeniu. Jest o wiele lepsze niż nadmiar słów.

W przerwie pisania oglądaj filmy

Podczas warsztatów pisania całą jedną sesję poświęcamy dialogizowaniu, a mnie się ciągle zdaje, że można by tym tematem obdzielić co najmniej kilka spotkań. Tym bardziej objętość wpisu na blogu nie pozwoli wyczerpać tematu. Ostatnia rada na koniec – spróbujcie uczyć się pisania dialogów na filmach. Oglądajcie je bez fonii, wyłapujcie szczegóły zachowania, które mówią często więcej niż słowa, a które muszą się znaleźć także w narracji w powieści. Pokuście się o własną dialogową ścieżkę. Choć film to sztuka typowo wizualna, także w literaturze sprawdza się pisanie obrazami. W przerwie podczas układania tej notki obejrzałam  mini serial „Agata kontra Agata”. Nie polecam, ale chętnie odwołam się w tym miejscu do jednej sceny. Główna bohaterka, doktorantka Agata, zauważa w gazecie zdjęcie zamordowanej kobiety, bardzo do niej podobnej. Tuż po tym odbiera telefon od promotora, który prosi o przełożenie ich spotkania na czwartek. Dialog nie jest – delikatnie mówiąc – najbłyskotliwszy, ale spełnia podstawowe warunki – trzyma się głównego tematu (przełożenie spotkania), ujawnia emocje postaci (Agata ma zmieniony głos, co zauważa profesor). W złym dialogu Agata powiedziałaby…

No właśnie, czym skutecznie mogłaby zniechęcić widza/ czytelnika? Może pokusicie się w komentarzach o napisanie próbki kiepskiej rozmowy telefonicznej doktorantki z profesorem?

Alina Krzywiec

 

4 Comments
  • Beata

    22 kwietnia 2016 at 20:15 Odpowiedz

    Bardzo ciekawy temat. Chętnie zobaczyłam wpis z konkretnymi przykładami – jak jest dobrze, a jak źle. Ja co prawda nigdy nie myślałam o wydaniu książki, ale nie powiem, parę razy podejmowałam próby napisania czegoś do szuflady, bo wydawało mi się, że mam fajny pomysł na fabułę. Ale dialogi zawsze jakoś po macoszemu traktowałam. A rzeczywiście one nadają chyba rozpędu książce… Dziękuję za wpis. :)

    • Alina

      4 maja 2016 at 08:56 Odpowiedz

      Dziękuję za komentarz i zachęcam do wyjścia z pisaniem z szuflady.

  • Klaudia

    19 lipca 2016 at 20:57 Odpowiedz

    Bardzo przydatny post i myślę, że zostanę na tej stronie na dłużej :)

  • gnom63

    30 listopada 2017 at 07:22 Odpowiedz

    Dzień dobry. Rady są bezcenne. Każdy ma swój charakter wypowiedzi, styl… Może pomocne będzie zakupienie jakiegoś programu do czytania naszego tekstu. Kiedy się słyszy napisany dialog, łatwiej wyłapać błędy

Post a Reply to gnom63 Cancel Reply

CLOSE
CLOSE